poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Mary Roach. Bzyk.

Uwielbiam Mary Roach. Uwielbiam jej książki, chociaż nie napisała ich wiele, a ja wszystkich nie przeczytałam. Za mą dwie z trzech pozycji tej pani. Roach nie pisze powieści, nie pisze romansów – tworzy książki popularnonaukowe. Jak zaznaczyłam wyżej w jej dorobku są trzy książki traktujące o… trupach, duchach i seksie. Jestem świeżo co po lekturze jej ostatniej pozycji „Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu”. Za mną także „Sztywniak. Osobliwe życie nieboszczyków”, a przede mną „Duch. Nauka na tropie życia pozagrobowego”. Ale wróćmy do „Bzyka..” bo o nim mam się rozwodzić.. Nie jest to Kamasutra ani romansidło w języku naukowym. Autorka zadaje, wydawać by się mogło, proste i oczywiste pytania, które po dłuższym zastanowieniu się nie są już takie łatwe i jednoznaczne. Odpowiedzi na nie szuka w laboratoriach, w gabinetach naukowców zajmujących się nie tylko samym seksem, ale także tym jak on oddziałuje na nasze umysły. Prowadzi nas poprzez historię tych badań i pokazuje ewolucję poglądów dotyczących życia seksualnego naczelnych (małpy też podgląda). Uwielbiam ją za poczucie humoru, za to, że pisze ciekawie, książka nie jest nudna, wywołuje uśmiech na twarzy. Podziwiam ją także za dociekliwość w poszukiwaniu materiału i zgłębianiu tematu – dla dobra ludzkości namówiła swojego męża, by kochać się podpiętym do ultrasonografu i chyba to im się udało ;-)

empik.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz